piątek, 26 lutego 2010

Biegówki w Karkonoszach

Kolejny weekend (19-21 II 2010) na nartach.
Tym razem testowane były czeskie Karkonosze w okolicach Harrachova. W piątek rano pojechałem autobusem do Szklarskiej Poręby i z buta wszedłem na Halę Izerską. Na miejscu byłem niewiele po 12, dłuższą chwilę musiałem poczekać a przydzielenie pokoju. Po zakwaterowaniu wziąłem narty i poszedłem w stronę Voseckiej Boudy gdzie zaczynają się czeskie trasy biegowe w Karkonoszach. Ze względu na późną porę (było już po trzynastej) pojechałem trasą w stronę przejścia granicznego do Bilej Vody i z powrotem (zrobiłem ok 13-14km). Trasa ta była mi częściowo znana z poprzedniej wizyty w tym miejscu rok wcześniej. Po powrocie do Voseckiej Boudy zaszedlem tam na obiadek (gulasz z knedlem, surówka i browarek - razem 42 PLN, było by troszkę taniej gdybym miał przy sobie czeską walutę). Później powrót do schroniska gdzie poznalem moich współlokatorów (ludzie ze Szczecina i Tarnowa). Wieczorem w TV bieg łączony z brązem dla Justyny Kowalczyk (brawo Justynka).
Sobota - cały dzień do dyspozycji więc od rana przypinam narty i znowu tą samą trasą od Voseckiej Boudy tym razem już do przejścia, dalej pobiegłem leśną drogą p.poż (nr 27 jeśli mnie pamięć nie myli) mając nadzieję że droga ta doprowadzi mnie do tras jakuszyckich. Los chciał jednak inaczej i po dłuższym czasie (ok 2km słabo przetartą trasą) dojechałem w okolice stacji kolejowej w Harrachovie skąd udałem się w kierunku miasta (narty zdjąłem na campingu). Z nartami w ręku przeszedłem przez Harrachov wstępując na obiadek czyli smażony ser z kuleczkami ziemniaczanymi, surówką i piwkiem (te kuleczki ziemniaczane są strasznie niewygodne, ciężko je nabić na widelec bo uciekają). Z Harrachova ośmiokilometrową trasą (Krkonošská lyžařská cesta) pobiegłem (czyt. poczłapałem) pod górę na Halę Szrenicką. Razem w sobotę wyszło około 30km na biegówkach. Po powrocie poznałem nowych współlokatorów czyli Adama z Piaseczna oraz Magdę i Marcina z Wrocławia.
Wieczorem dla odmiany oglądanie skoków (Brawo Małysz). W niedzielę rano wycieczka grzbietem Karkonoszy w kierunku Śnieżnych Kotłów, dobiegłem prawie do Śnieżnych Kotlów (z wiatrem biegło się fajnie. gorzej było z drogą powrotną pod wiatr). Ze schroniska wróciłem do Szklarskiej razem z Magdą i Marcinem skąd zabraliśmy się stopem z Adamem (który zjechał ze schroniska na zjazdówkach).
Po piętnastej byliśmy we Wrocławiu.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Carlsberg czyli Karłów

No i po weekendzie w Karłowie :). Pojechaliśmy w osiem osób na dwa samochody, cztery osoby z własnymi nartami, a cztery bez nart (z nadzieją że uda się sprzęt dostać na miejscu). Do Karłowa wjeżdżaliśmy od strony Dusznik-Zdroju, udało się wjechać bez zakładania łańcuchów, chociaż niewiele brakowało do ich użycia. Były momenty że samochód trzeba było popchnąć. Noclegi mieliśmy na prywatnych kwaterach. Po rozlokowaniu się na pokojach, udaliśmy się koło południa do wypożyczalni. Na miejscu okazało się że brakuje nart. Zmuszeni byliśmy do podzielenia się na dwie grupy. Grupa narciarska pojechała do Pasterki na obiad i z powrotem, natomiast grupa piesza poszła na Szczeliniec (o dziwo szlak nie był zamknięty), a później poszli jeszcze w kierunku Pasterki. W niedzielę po spakowaniu się pojechaliśmy do wypożyczalni (o godz 9 z minutami). Udało się zdobyć dwie pary nart (na cztery potrzebne). Narciarze udali się do Batorówka, natomiast piesi musieli przedzierać się przez śniegi :(. Powrót drogą na Kudowę, lepiej przygotowana (więcej miejsca do wymijania). Tradycyjnie przed Wrocławiem koreczek (bez stania, ale z powolną jazdą)

na nartach zrobiliśmy:
pierwszy dzień 8,5km
drugi dzień 19km

Pora na małe podsumowanie mojej pierwszej wizyty biegówkowej w tym rejonie.
PLUSY
  • Dobrze przygotowane trasy (ratrakowane z założonym śladem, wg oficjalnej mapki powyżej 30km tras)
  • Baza noclegowa
  • Połączenie z czeskim kompleksem tras biegowych (Police nad Metují)
  • Bardzo dobre oznakowanie tras (na każdym skrzyżowaniu schemat tras)
MINUSY
  • Tylko jedna wypożyczalnia nart i w weekendy w sezonie kłopoty z dostaniem sprzętu. Można telefonicznie zarezerwować narty z pewnym wyprzedzeniem, ale nie wiem jak wtedy z dopasowaniem buta (numer numerowi nierówny)
  • Drogi dojazdowe utrzymane tak sobie, miejscami ciężko się wyminąć (szczególnie na drodze od Dusznik-Zdroju)

czwartek, 4 lutego 2010

Skandynawskie wspomnienia

Kilka luźnych wspomnień (haseł) z czasów studenckich gdy jeździłem  do Szwecji na jagody


Älvdalen - Szwedzkie miasteczko, nasza główna baza wypadowa. W Alvdalen był skup jagód, dwa sklepy samoobslugowe (ICA i Domus), a w wioskach dookoła domki kempingowe.
Näckådalen, Untorp - Urocze wioski położone w głębi lasów w okolicach Alvdalen
Näckådalens Såg - Tartak napędzany wodą, ma ze sto lat i jest wciąż sprawny :). Pięknie położony w lesie.
Dalarna - Region w Szwecji gdzie kilka razy podczas studiów jeździłem na jagody czyli blåbär
Tränsglet - Zapora wodna, robi wrażenie.
Vettifossen - Największy wodospad jaki kiedykolwiek widziałem z tak bliska.
Jotunheimen - Dzicz, istna dzicz (Park Narodowy Jotunheimen w Norwegii).
Geirangerfjord - Najbardziej malowniczy fjord norwegii. Polecam rejs promem z Geiranger do Hellesylt (lub w drugą stronę), trwa to około godziny pełnej zachwytów nad pięknymi widokami.
De syv søstrene (Siedem Sióstr) - Jeden z najbardziej znanych wodospadów spadających do Geirangerfjord
Brudesløret (Welon Panny Młodej) - Drugi wodospad spadający do Geirangerfjord
Kaupanger, Lom, Fåvang - stavkirke czyli kościoły klepkowe takie jak Vang w Karpaczu.
Norwegia - trzydniowa wycieczka po krainie trolli i fiordów.

(któregoś  dnia gdy będę miał chwilę czasu zeskanuje i wrzucę tu kilka fotek)

środa, 3 lutego 2010

Kolejny weekend na biegówkach

Najbliższy weekend znowu na biegówkach. Tym razem z powodu braku miejsc noclegowych w Jakuszycach (zarówno w Orlu jak i w Chatce Górzystów) będziemy testować trasy w Górach Stołowych. Baza wypadowa w Karłowie.
Raport z wyprawy niebawem :)