niedziela, 16 maja 2010

Słowacki Raj

Długi weekend majowy upłyną mi na Słowacji, a dokładniej to na Słowackim Raju.
I Dzień
Razem ze znajomymi wybraliśmy się w sobotę o świcie z Krakowa na Słowację. Przejechaliśmy obok ośnieżonych Tatr.
Przed 11 byliśmy na campingu Podlesok gdzie byliśmy zakwaterowani. Po rozlokowaniu się w domkach.
Godzinę później byliśmy już na szlaku wzdłuż Hornádu, szliśmy szlakiem przy krawędzi kanionu wyciętego w wapiennych górach przez Hornád, by później wrócić szlakiem biegnącym tuż nad rzeką (czasem dosłownie nad rzeką).
 Do domków dotarliśmy już po zmroku.
II dzień
Następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę wzdłuż potoczku o nazwie Suchá Belá. Trasa dla odmiany była pełna drewnianych kładek i metalowych drabin.

Obiad zjedliśmy w schronisku na polanie obok Kláštoriska, ruin klasztoru kartuzów. Skąd wróciliśmy do domków.

III Dzień
Rano pakowanie się do samochodów i w drogę powrotną. Oczywiście nie pojechaliśmy prosto do Krakowa, lecz po drodze zahaczyliśmy o Spiski Zamek (Spišský Hrad). Ruiny potężnego zamczyska, jest gdzie chodzić i co zwiedzać.

Na dużym, porośniętym trawą, podgrodziu zamku spokojnie żyją sobie susły.

Po zwiedzeniu zamku. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Lewoczy na obiad. Wybór padł na restaurację "U 3 Apostołów", gdzie za niewielkie pieniądze zjedliśmy sobie całkiem niezły obiadek. W sali restauracyjnej na ścianach są zawieszone drewniane figury trzech apostołów: św. Piotra, św. Jana Ewangelisty oraz św. Jakuba Starszego (tego z Santiago de Compostella)

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Kilka mgnień wiosny

Pierwsze fotki zrobione moim nowym aparatem :)

tulipanik :)

żółte kwiatki

pierwsze kwitnące wiśnie w ogrodzie

agrest i trzmiel

środa, 31 marca 2010

Koniec sezonu narciarskiego

Weekend 20-21 III ostatnia w tym sezonie wyprawa na narty. Tym razem wybraliśmy się a narty całym stadem, przybyło nas do Jakuszyc czternaście osób. Prezentowaliśmy różny poziom zaawansowania biegówkowego: od ludzi całkiem dobrze sobie radzących, poprzez ludzi którzy zaczęli w zeszłym sezonie do zupełnych nowicjuszy. Po wypożyczeniu biegówek i krótkim instruktażu dla początkujących ruszyliśmy przez Rozdroże pod Cichą Równią do Orla. W Orlu dłuższy postój gdzie podziwialiśmy uczestników Biegu Izerskiego i Retro. W tym roku w Biegu Izerskim nie startowałem (przyjechałem do Orla nieco za późno). Po odpoczynku wyruszyliśmy do Chatki Górzystów gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg. Po rozlokowaniu się w pokojach i małym posiłku udaliśmy się jeszcze w parę osób w kierunku Świeradowa troszkę sobie jeszcze pobiegać. Po powrocie rozmowy przy kominku, mafia, karty, piwko, winko i poszliśmy kulturalnie spać przed pierwszą :)
W niedzielę powrót do Jakuszyc w lekkim deszczu, obiad w Harrachovie i powrót do domu.

Sezon narciarski 2009/2010 uważam za zamknięty.

czwartek, 18 marca 2010

Cztery dni w Izerbejdżanie

W tydzień po Biegu Piastów wybraliśmy się z grupą znajomych znowu w Góry Izerskie czyli do Izerbejdżanu.
Cel był taki jak zwykle o tej porze roku - biegówki. W czwartek przed południem zaparkowaliśmy auto na parkingu w Jakuszycach i przez Rozdroże pod Cichą Równią udaliśmy się do Orla. Ponieważ nie był to wyścig więc jechaliśmy bez pośpiechu i spokojnie. Po zakwaterowaniu się w pokoju udaliśmy się na obiadek do Chatki Górzystów gdzie zjedliśmy jak zawsze pyszne i pięknie podany smażony ser. Gdy dojeżdżaliśmy z powrotem do Orla zapadał zmrok.
W piątek kierunek Harrachov, małe zakupy, czeski obiadek i powrót. W drodze powrotnej ciężka jazda, padał śnieg po którym ciężko się jechało.
W sobotę wcześnie rano wraz z kolegą jedziemy do Jakuszyc przez Samolot. Do szczytu przecieramy szlak, w dół już przetarte przez jedną czy dwie osoby. Szybki zjazd do Jakuszyc i jazda samochodem do Jeleniej Góry po piątą uczestniczkę wyprawy. Wraz z Nią jedziemy do Orla a dalej jak w czwartek (czyli Chatka). Wieczorem testujemy najnowszą inwestycję w Orlu - saunę. Siedzimy tam przez cztery godzinki, oczywiście z przerwami na kąpiel w strumyku.
Niedziela czas powrotu. Część wyprawy wraca autem a część pociągiem, ja jadę pociągiem. Ekipa pociągowa udała się do Szklarskiej na nartach. 

 Ta sama wycieczka widziana innym okiem.  

środa, 10 marca 2010

Bieg Piastów

6 III - 34 Bieg Piastów (dla mnie pierwszy). Udało się przebiec całą trasę klasykiem. Trasa była nieco skrócona (zamiast 50km było 45,5km), mój pierwszy Bieg Piastów zakończyłem w czasie krótszym niż pięć godzin. Było ciężko, ciężej niż się spodziewałem. Przed kolejnym biegiem trzeba popracować nad kondycją i smarowaniem nart oraz wymienić sprzęt (najwyższy czas bo stary sprzęt się już kończy)
Kolega startował na krótszym dystansie (26km) i też szczęśliwie ukończył bieg.

A niedługo Bieg Izerski, też tam będę :)

poniedziałek, 1 marca 2010

Jakuszyce 28 II 2010

Niedzielna wyprawa do Jakuszyc na biegówki. Tłumy większe niż zwykle (dzień wcześniej Justyna Kowalczyk zdobyła olimpijskie złoto). Pogoda dopisała (troszkę wiało na otwartych przestrzeniach, ale większość tras prowadziła przez lasy. Była z nami nowa pasjonatka biegówek (jak na drugi wyjazd na biegówki radziła już sobie bardzo dobrze). Po południu jak wracaliśmy z Orla, na trasach było już właściwie pusto (jechaliśmy przez Rozdroże pod Cichą Równią).
Wyjazd udany, następny za tydzień w sobotę. Będzie masakra :)

piątek, 26 lutego 2010

Biegówki w Karkonoszach

Kolejny weekend (19-21 II 2010) na nartach.
Tym razem testowane były czeskie Karkonosze w okolicach Harrachova. W piątek rano pojechałem autobusem do Szklarskiej Poręby i z buta wszedłem na Halę Izerską. Na miejscu byłem niewiele po 12, dłuższą chwilę musiałem poczekać a przydzielenie pokoju. Po zakwaterowaniu wziąłem narty i poszedłem w stronę Voseckiej Boudy gdzie zaczynają się czeskie trasy biegowe w Karkonoszach. Ze względu na późną porę (było już po trzynastej) pojechałem trasą w stronę przejścia granicznego do Bilej Vody i z powrotem (zrobiłem ok 13-14km). Trasa ta była mi częściowo znana z poprzedniej wizyty w tym miejscu rok wcześniej. Po powrocie do Voseckiej Boudy zaszedlem tam na obiadek (gulasz z knedlem, surówka i browarek - razem 42 PLN, było by troszkę taniej gdybym miał przy sobie czeską walutę). Później powrót do schroniska gdzie poznalem moich współlokatorów (ludzie ze Szczecina i Tarnowa). Wieczorem w TV bieg łączony z brązem dla Justyny Kowalczyk (brawo Justynka).
Sobota - cały dzień do dyspozycji więc od rana przypinam narty i znowu tą samą trasą od Voseckiej Boudy tym razem już do przejścia, dalej pobiegłem leśną drogą p.poż (nr 27 jeśli mnie pamięć nie myli) mając nadzieję że droga ta doprowadzi mnie do tras jakuszyckich. Los chciał jednak inaczej i po dłuższym czasie (ok 2km słabo przetartą trasą) dojechałem w okolice stacji kolejowej w Harrachovie skąd udałem się w kierunku miasta (narty zdjąłem na campingu). Z nartami w ręku przeszedłem przez Harrachov wstępując na obiadek czyli smażony ser z kuleczkami ziemniaczanymi, surówką i piwkiem (te kuleczki ziemniaczane są strasznie niewygodne, ciężko je nabić na widelec bo uciekają). Z Harrachova ośmiokilometrową trasą (Krkonošská lyžařská cesta) pobiegłem (czyt. poczłapałem) pod górę na Halę Szrenicką. Razem w sobotę wyszło około 30km na biegówkach. Po powrocie poznałem nowych współlokatorów czyli Adama z Piaseczna oraz Magdę i Marcina z Wrocławia.
Wieczorem dla odmiany oglądanie skoków (Brawo Małysz). W niedzielę rano wycieczka grzbietem Karkonoszy w kierunku Śnieżnych Kotłów, dobiegłem prawie do Śnieżnych Kotlów (z wiatrem biegło się fajnie. gorzej było z drogą powrotną pod wiatr). Ze schroniska wróciłem do Szklarskiej razem z Magdą i Marcinem skąd zabraliśmy się stopem z Adamem (który zjechał ze schroniska na zjazdówkach).
Po piętnastej byliśmy we Wrocławiu.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Carlsberg czyli Karłów

No i po weekendzie w Karłowie :). Pojechaliśmy w osiem osób na dwa samochody, cztery osoby z własnymi nartami, a cztery bez nart (z nadzieją że uda się sprzęt dostać na miejscu). Do Karłowa wjeżdżaliśmy od strony Dusznik-Zdroju, udało się wjechać bez zakładania łańcuchów, chociaż niewiele brakowało do ich użycia. Były momenty że samochód trzeba było popchnąć. Noclegi mieliśmy na prywatnych kwaterach. Po rozlokowaniu się na pokojach, udaliśmy się koło południa do wypożyczalni. Na miejscu okazało się że brakuje nart. Zmuszeni byliśmy do podzielenia się na dwie grupy. Grupa narciarska pojechała do Pasterki na obiad i z powrotem, natomiast grupa piesza poszła na Szczeliniec (o dziwo szlak nie był zamknięty), a później poszli jeszcze w kierunku Pasterki. W niedzielę po spakowaniu się pojechaliśmy do wypożyczalni (o godz 9 z minutami). Udało się zdobyć dwie pary nart (na cztery potrzebne). Narciarze udali się do Batorówka, natomiast piesi musieli przedzierać się przez śniegi :(. Powrót drogą na Kudowę, lepiej przygotowana (więcej miejsca do wymijania). Tradycyjnie przed Wrocławiem koreczek (bez stania, ale z powolną jazdą)

na nartach zrobiliśmy:
pierwszy dzień 8,5km
drugi dzień 19km

Pora na małe podsumowanie mojej pierwszej wizyty biegówkowej w tym rejonie.
PLUSY
  • Dobrze przygotowane trasy (ratrakowane z założonym śladem, wg oficjalnej mapki powyżej 30km tras)
  • Baza noclegowa
  • Połączenie z czeskim kompleksem tras biegowych (Police nad Metují)
  • Bardzo dobre oznakowanie tras (na każdym skrzyżowaniu schemat tras)
MINUSY
  • Tylko jedna wypożyczalnia nart i w weekendy w sezonie kłopoty z dostaniem sprzętu. Można telefonicznie zarezerwować narty z pewnym wyprzedzeniem, ale nie wiem jak wtedy z dopasowaniem buta (numer numerowi nierówny)
  • Drogi dojazdowe utrzymane tak sobie, miejscami ciężko się wyminąć (szczególnie na drodze od Dusznik-Zdroju)

czwartek, 4 lutego 2010

Skandynawskie wspomnienia

Kilka luźnych wspomnień (haseł) z czasów studenckich gdy jeździłem  do Szwecji na jagody


Älvdalen - Szwedzkie miasteczko, nasza główna baza wypadowa. W Alvdalen był skup jagód, dwa sklepy samoobslugowe (ICA i Domus), a w wioskach dookoła domki kempingowe.
Näckådalen, Untorp - Urocze wioski położone w głębi lasów w okolicach Alvdalen
Näckådalens Såg - Tartak napędzany wodą, ma ze sto lat i jest wciąż sprawny :). Pięknie położony w lesie.
Dalarna - Region w Szwecji gdzie kilka razy podczas studiów jeździłem na jagody czyli blåbär
Tränsglet - Zapora wodna, robi wrażenie.
Vettifossen - Największy wodospad jaki kiedykolwiek widziałem z tak bliska.
Jotunheimen - Dzicz, istna dzicz (Park Narodowy Jotunheimen w Norwegii).
Geirangerfjord - Najbardziej malowniczy fjord norwegii. Polecam rejs promem z Geiranger do Hellesylt (lub w drugą stronę), trwa to około godziny pełnej zachwytów nad pięknymi widokami.
De syv søstrene (Siedem Sióstr) - Jeden z najbardziej znanych wodospadów spadających do Geirangerfjord
Brudesløret (Welon Panny Młodej) - Drugi wodospad spadający do Geirangerfjord
Kaupanger, Lom, Fåvang - stavkirke czyli kościoły klepkowe takie jak Vang w Karpaczu.
Norwegia - trzydniowa wycieczka po krainie trolli i fiordów.

(któregoś  dnia gdy będę miał chwilę czasu zeskanuje i wrzucę tu kilka fotek)

środa, 3 lutego 2010

Kolejny weekend na biegówkach

Najbliższy weekend znowu na biegówkach. Tym razem z powodu braku miejsc noclegowych w Jakuszycach (zarówno w Orlu jak i w Chatce Górzystów) będziemy testować trasy w Górach Stołowych. Baza wypadowa w Karłowie.
Raport z wyprawy niebawem :)

piątek, 15 stycznia 2010

Biegówki w Izerach

Zrobiłem sobie przedłużony weekend i pojechałem na cztery dni (7-10 stycznia) w Góry Izerskie.

Pojechaliśmy tam w trzy osoby: ja, Filip (który to wszystko zorganizował) i jego małżonka Asia. Wyruszyliśmy wczesnym czwartkowym porankiem z Wrocławia autobusem aby dotrzeć do Polany Jakuszyckiej o 11:00, następnie pół godzinki na przygotowanie i w trasę (szlakiem żółtym) do Orla rozlokować się w schronisku.

Po zostawieniu plecaków na kwaterze wykorzystaliśmy jeszcze resztę dnia i na nartach przejechaliśmy trasę wokół Koziego Grzbietu (trasa Biegu Izerskiego, tylko w drugą stronę). Wieczorem posiedzieliśmy w schronisku przy kominku :).

W piątek rano założyliśmy biegówki i pojechaliśmy na śniadanie do Chatki Górzystów. W Chatce na śniadanie oczywiście po naleśniku, a następnie w drogę: drogą w kierunku Świeradowa, po ok 200m od początku lasu skręciliśmy w lewo w leśną drogę z założonym śladem, a następnie w prawo w "Drogę Walcową" którą dotarliśmy do drogi łączącej Chatkę ze Świeradowem i dojechaliśmy nią do Polany Izerskiej. Z Polany wróciliśmy wspomnianą "Drogą Walcową" którą dojechaliśmy do żółtego szlaku i dalej do Chatki na obiadek (smażony ser). Po obiedzie trudny powrót w coraz silniejszym wietrze i śniegu do Orla (śnieg zaczął padać już wcześniej i w czasie powrotu z Polany Izerskiej miejscami mieliśmy całkiem zawiane własne ślady sprzed godziny).

W sobotę na śniadanie tradycyjnie w Chatce (tym razem jajecznica). W Chatce niespodzianka, spotkałem kumpla z czasów studenckich (byliśmy razem na spływie kajakowym Brdą). Tomek ze znajomymi też przyjechał na weekend na biegówki. Po śniadanku pojechaliśmy w kierunku Świeradowa i tam gdzie w piątek skręciliśmy w lewo tym razem skierowaliśmy się w prawo aby okrężną drogą w kierunku Rozdroża pod Cichą Równią, przez Jelenią Łąkę powrócić do Orla. Przed schroniskiem rozstałem się z Asią i Filipem którzy poszli na kwaterę a ja pojechałem jeszcze do Jakuszyc i z powrotem drogą przez "Samolot" (szlakiem czerwonym). W Orlu wieczór przy piwku (mają na stanie Ciechana Miodowego), wieczorem wpadł do schroniska Tomek pograł trochę na gitarze.

W niedzielę rano pakowanie, śniadanie w Orlu, i powrót na biegówkach do Szklarskiej. Trasa wiodła przez Rozdroże pod Cichą Równią, Górnym Duktem Końskiej Jamy i wzdłuż torów kolejowych do Szklarskiej n autobus i do domu.

Poniżej mapka z trasami które zrobiliśmy na biegówkach (w sumie wyszło 81km)


Pokaż Biegówki w Jakuszycach - na większej mapie