niedziela, 23 sierpnia 2009

Izery rowerem

Mały weekendowy wypad w Góry Izerskie. W sobotę rano wyjechałem z Wrocławia do Szklarskiej Poręby. W Szklarskiej byłem po godz 10, wyruszyłem rowerem szlakiem nr 8, szlak dosyć wymagający (szczególnie "podjazd" wzdłuż nieczynnego wyciągu narciarskiego). Następnie nr 9 do Chatki Górzystów. W Chatce tradycyjnie zjadłem naleśnika, następnie zostawiłem bagaże w zbirówce i pojechałem na małą przejażdżkę do Czech. Pojechałem przez most przy Graniczniku (za mostem ok 2km odcinek trudnej drogi) do Jizerki i zrobiłem sobie małą przejażdżkę po czeskich Izerach (dojechałem do Smedavy, gdzie planowałem wrzucić coś na ruszt, lecz z powodu braku miejsc w lokalu zrezygnowałem). Po małym posiłku w Jizerce powróciłem na polską stronę. W schronisku zostawiłem rower i korzystając z dnia wybrałem się na mały spacer żółtym szlakiem w kierunku Stogu Izerskiego i z powrotem.

W niedzielę rano śniadanie, spakowanie betów (i pozostawienie ich chwilowo w Chatce) oraz mała rundka rowerem żółtym szlakiem w kierunku Stogu (dojechałem do granicy PL/CZ, pojechałem wzdłuż granicy i odbiłem od szlaku w kierunku Polany Izerskiej). Powrót do schroniska asfaltem (super zjazd), w schronisku posiłek czyli smażony ser i koło południa z wszystkimi bagażami wyruszyłem w drogę powrotną przez Orle, Jakuszyce i wzdłuż linii kolejowej do Szklarskiej Poręby. W Szklarskiej byłem po 13 więc 1,5 godziny przed odjazdem pociągu, to dużo czasu toteż skierowałem rower w kierunku stacji Szklarska Poręba Dolna, później do Piechowic, Jeleniej Góry by w końcu wsiąść do pociągu w Wojanowie (2,5 godziny od przyjazdu do Szklarskiej).

We Wrocławiu byłem po 19, a przed 21 byłem już w domu :)
Trzeba by pomyśleć o kolejnej takiej wycieczce.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Weekend na rowerze

W świąteczny weekend postanowiłem pojeździć sobie rowerkiem. Aby nie jeździć samemu dałem znać paru znajomym osobom o swoich planach i na sobotę zebrała się trzyosobowa grupa rowerowa która wyruszyła z Wrocka do Trzebnicy. Po przejechaniu 30 km zastaliśmy w Trzebnicy jarmark cysterski (rycerze, średniowiecze i takie klimaty). Pozwiedzaliśmy troszkę, pooglądaliśmy co było do obejrzenia i wróciliśmy do Wrocławia. We Wrocławiu rozstałem się z resztą grupy i pojechałem do domu (kolejne 30 km).

W niedzielę już samotnie wybrałem się do Wrocławia i z powrotem (ot tak sobie pojeździć).

A w przyszłym tygodniu może na weekend w Izery na rowerku :). Jak znajdą się chętni na taką wycieczkę to będzie fajnie, a jak nie to pojadę sam :p

sobota, 8 sierpnia 2009

Na ratunek jaskółkom

W pomieszczeniu gdzie trzymamy rowery, motory i inne urządzenia, a które kiedyś było zwykłą oborą, jest kilka gniazd jaskółek. Dzisiaj naprawiałem tam dętkę od roweru i zobaczyłem że jedno gniazdo odpadło i w jego szczątkach leżą sobie młode jaskółki, nie wiem w jakim są wieku ale jeszcze nie potrafią latać. Szkoda mi ich było bo na podłodze miały marne szanse na przeżycie z powodu kotów, a i ich rodzice nie zlatywały do nich z pokarmem tylko siadały na haku sterczącym z sufitu w pobliżu miejsca gdzie wcześniej było gniazdo. Ponieważ gorzej być nie mogło to postanowiłem spróbować im jakoś pomóc, wpakowałem pisklęta (jest ich pięć) do plastikowego pojemniczka i zawiesiłem na haku na którym siadały stare jaskółki. Jak później zaobserwowałem rodzice zaczęli karmić swoje potomstwo, więc chyba będzie dobrze :)