wtorek, 7 kwietnia 2009

Znowu w Jakuszycach

I po dwóch tygodniach kolejny wypad na biegówki do Jakuszyc. Tym razem na sobotę i niedzielę. Jadę sam chociaż na miejscu mam nadzieje spotkać się z grupką ludzi z forum internetowego (szansa na nowe znajomości). Wstaję rano jak zwykle biorę narty i idę na pociąg. Wszędzie wiosna a ja z nartami, obok stacji na gnieździe bocian który wrócił kilka dni temu.
Do Jakuszyc dojeżdżam tak jak ostatnio. Na miejscu piękna wiosenno zimowa pogoda: śniegu pełno, słoneczno świeci, temperaturka 16 stopni C. Zakładam narty i ruszam, dziś testuję mowa trasę: Rozdroże pod Cichą Równią i Konną Ścieżką do Chatki Górzystów. Dokładny przebieg trasy:od Polany Jakuszyckiej Górnym Duktem Końskiej Jamy (szlak zielony) do Rozdroża, dalej szlakiem niebieskim, a dalej z powodu nieprzetartego szlaku odbicie rowerową trasą nr 8 (9, 13) do szlaku żółtego i zjazd żółtym do Chatki. Mimo mokrego szlaku jedzie się dobrze, po 300 metrach jadę już w krótkim rękawku (jak większość narciarzy). Jedyny problem pojawia się przy zjeździe żółtym szlakiem, jest wąsko a na mokrym śniegu ciężko się manewruje, w końcu zdejmuję narty i najtrudniejszy odcinek pokonuję pieszo.
W Chatce jem zupkę, zostawiam plecak w "zbirówce" i jadę jeszcze do Orla. W Orlu mały "eksperyment" birofilski czyli Miodowy Ciechan, napitek ten dostaje u mnie wysoką notę. W lepszym humorze wracam do Chatki, ludzie z forum już są, razem jest nas osiem osób. Małe pogaduszki, ludzie uczą się zasad brydża. Ponieważ jest jeszcze wczesna pora i mamy jeszcze przynajmniej dwie godziny dnia proponuję wypad na biegówki na co przystają dwie osoby (cała grupa przyszła z Jakuszyc na piechotę). Wjeżdżamy prawie na Polanę Izerską i następnie zawracamy do schroniska. W schronisku spotykam jeszcze znajomą którą poznałem dwa tygodnie temu.
Wieczorem idą w ruch dwie gitary i szkło. Bawimy się do drugiej.
Rano jem śniadanie, reszta znajomych schodzi na dół później (znacznie później). Ludzie powoli ruszają w trasę. Ja wyruszam koło jedenastej aby odprowadzić znajomą w stronę Świeradowa. Po półtorej godzinie jestem znowu w Chatce. Jadę jeszcze na małą przebieżkę w stronę Orla i z powrotem. Jemy obiadek i po trzeciej wychodzimy w kierunku Jakuszyc, po szóstej wyjeżdżamy w kierunku Wrocławia. Zostaję podrzucony pod sam dom.